Ostatnia w tym roku Parada Równości jest organizowana przez osoby, które jeszcze do niedawna kierowały fundacją Wolontariat Równości. Ich marsz przejdzie zupełnie inną trasą niż dwie pozostałe parady.
Niespełna sto osób wzięło udział w paradzie równości, która po południu ruszyła z okolic Dworca Wileńskiego. Kolorowy tłum maszerował ulicami Pragi, upominając się m.in. legalizacji małżeństw między osobami tej samej płci, refundacji zabiegu korekty płci, czy swobodnej zmiany danych urzędowych. Nie zabrakło głosów wsparcia dla Palestyny.
Pierwsza parada społeczności LGBT przejdzie ulicami Warszawy w sobotę 8 czerwca. Różne terminy, trasy i organizatorzy trzech tegorocznych parad, to skutek konfliktu w środowisku LGBT.
Rozbuchane ego wzięło górę. Pierwsza Parada Równości po obaleniu PiS mogła być wspaniała, będzie klęska - słyszę od przedstawicieli organizacji LGBT+.
Jedna strona konfliktu zapowiada, że Parada Równości w Warszawie odbędzie się 15 czerwca, druga - tydzień później. Oba wydarzenia są już oficjalne ogłoszone, a organizatorzy zachęcają do rejestracji na niemal identycznych stronach internetowych. Czy jest jeszcze szansa na rozwiązanie konfliktu?
Jedna strona konfliktu zapowiedziała już, że Parada Równości w Warszawie odbędzie się 22 czerwca. Druga mówi, że to zły termin. Negocjacje między nimi nie przynoszą efektu. Dlatego dwie parady w stolicy są coraz bardziej prawdopodobne.
- Parada Równości od roku 2024 nie jest powiązana z Fundacją Wolontariat Równości - stwierdzają wolontariusze i zapowiadają, że prawdopodobnie zorganizują własne wydarzenie. Nowy prezes fundacji zapewnia, że wciąż jest otwarty na współpracę i nie zgadza się z zarzutami wolontariuszy.
- Jesteśmy zdruzgotani i przejęci. Cała sytuacja jest dla nas niezrozumiała - mówią wolontariusze zaangażowani w Parady Równości w Warszawie. Kilka dni temu fundacja organizująca wydarzenie niespodziewanie odwołała prezeskę, nie informując o powodach.
Tydzień przed warszawską, największą w kraju manifestacją społeczności LGBT - Paradą Równości w sąsiednim Piasecznie odbędzie się pierwszy Marsz Równości organizowany w tym mieście.
W niedzielę 10 lipca przez Pruszków przejdzie Marsz Równości. To pierwszy raz, kiedy ulicami tej podwarszawskiej miejscowości przejdzie parada znana do tej pory z dużych miast.
Mimo homofobicznej nagonki rządzących Polska się zmienia. Nie działa straszenie "ideologią LGBT" i "tęczową zarazą". Czy zatem możliwa jest równość małżeńska w 2025 roku?
Znana z ultrakonserwatywnych poglądów organizacja w liście do ambasadorów przypomina o ich obowiązku poszanowania polskiego prawa i powstrzymania się od ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski. Taką ingerencją mają być gesty solidarności ze społecznością LGBT+ w związku z trwającym w czerwcu Miesiącem Dumy.
Działacz LGBT Bart Staszewski poinformował, że złoży prywatny akt oskarżenia przeciwko Kai Godek. - Publicznie pomówiła mnie, że wykorzystuję seksualnie dzieci - mówi Bart Staszewski
Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska nie ma uwag do projektu ustawy Kai Godek "Stop LGBT". - To zdumiewające - komentują sędziowie.
- Idąc w marszu Budapest Pride, mijaliśmy rządowe banery z kampanią referendalną, z pytaniem: "Czy boisz się, że twoje dzieci będą poddane propagandzie seksualnej?" - opowiada Linus Lewandowski, aktywista LGBT+ z Warszawy.
- Na ulicach jest zbyt niebezpiecznie, dlatego to, że LGBT to ludzie, nie ideologia, manifestujemy na wodzie - mówi Julia Maciocha, organizatorka spływu.
Dopóki przepisy o przestępstwach z nienawiści nie zostaną rozszerzone, w Polsce homofobii nie będzie. A komu to jest na rękę?
Prezes Kaczyński chciałby "ograniczyć Marsze Równości". Kampania przeciw Homofobii tworzy Fundusz Prezesa. Po niespełna dobie internauci wpłacili ponad 50 tys. zł na organizacje Marszów Równości w całej Polsce.
Środowisko psychoterapeutyczne napisało list otwarty. Apeluje do naukowców i mediów o niepowielanie nieprawdy i stereotypów na temat mniejszości seksualnych i do rządzących o wprowadzenie do szkół rzetelnej edukacji seksualnej.
Mężczyzna przez otwartą szybę powiedział, że nie przewiezie pasażerów, bo nie chce wspierać ideologii LGBT. Anulował kurs i odjechał. Uber: To naruszenie naszego regulaminu.
Setki osób przyszły w sobotę na manifestację pod hasłem "Warszawa przeciw przemocy. Solidarni z Białymstokiem". Na pl. Defilad przemawiało kilkanaście osób: aktywiści i politycy, m. in. wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, Paulina Piechna-Więckiewicz z Wiosny Biedronia i Anastazja Stasiewicz z Tęczowego Białegostoku.
Pewnie w większości przyjdą dawno przekonani, ale może nie tylko. Może po Białymstoku do manifestacji dołączą też ludzie, którzy do tej pory uważali, że prawa LGBT to jakaś tam nisza, a nie po prostu wspólna ludzka sprawa. Białystok - tak mi się wydaje - mógł być wstrząsem.
Oni chcą zawłaszczyć całą symbolikę narodową. Problemem nie jest to, że grupy neofaszystowskie próbują przejąć dzień 1 sierpnia, ale słaba reakcja instytucji państwowych i reszty społeczeństwa.
"Jebać pedałów" to nie jest dobre hasło, bo jak pedał, to przecież lubi. Chodzą nadzy, machają instrumentami, wszystko gołe, jak zwierzęta. 40 proc. gejów to pedofile. O tym nikt nie powie, bo nie wolno. Reporter "Wyborczej" porozmawiał z mieszkańcami Białegostoku po Marszu Równości.
Na Marsz Równości do Białegostoku wybrało się wielu warszawiaków. Dlaczego tam pojechali, co zobaczyli i co myślą o kolejnym marszu szykowanym w Białymstoku przez partie lewicowe?
- Weźcie ze sobą flagi Polski, Unii Europejskiej, a przede wszystkim te tęczowe. Bądźmy razem przeciwko przemocy - apeluje organizator manifestacji na pl. Defilad. W najbliższą sobotę warszawiacy będą mogli okazać solidarność z zaatakowanymi uczestnikami pierwszego Marszu Równości w Białymstoku.
Rok temu wzięliśmy ślub w Portugalii. Chcielibyśmy, żeby był uznany przez polskie władze. Ale nawet od umiarkowanych polityków słyszymy, że Polacy nie są gotowi na związki partnerskie. Postanowiliśmy więc zapytać o to ludzi na ulicy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.