Aktualności
Wyjazd z Warszawy oznacza zwiedzanie - nie tylko miast, ale również wnętrz hoteli czy mieszkań oferowanych na znanym portalu podróżniczym. Cóż to są czasem za znaleziska, cóż za szoki estetyczne i kulturowe! Te laminaty, te ręczniki starożytną sztuką polorigami składane w przetrąconego żurawia i rozjechaną różę, i wreszcie: te materiały promocyjne.
To przeliczanie czasu na dowody - zakładając, że nie będę ich gubił, że mi nie zdekomunizują ulicy itp., itd. - jest nieco przerażające. Bo ile mi ich jeszcze zostało? Uwinę się na jednym? Wejdę z piątym w ten wiek emerytalny i zaraz kaput?
Mamy - my jako społeczeństwo, ale też my jako ludzkość - szczególną słabość do dostawania czegoś za nic.
Co można wyczytać ze starych fotografii? Co mówią ich rewersy, oprawy, podpisy, ślady uszkodzeń? Na czwartkowym spotkaniu w siedzibie "Wyborczej" Jacek Dehnel pokaże wybrane zdjęcia ze swojej bogatej kolekcji i o nich opowie.
Jacek Dehnel to pisarz, poeta, tłumacz, bloger, publicysta i felietonista. Artysta multiinstrumentalny - bo także maluje i rysuje.
Nigdy nie paliłem i dlatego omija mnie papierosowa subkultura, a jej słownictwo - pety, szlugi, machy itd. - na ogół mi się nie przydaje. Jednak "cudzesy" - wyraz proweniencji peerelowskiej jeszcze, utworzony na podobieństwo wiarusów czy marsów - mają sporo wdzięku. Cudzesy się sępi. Ale sępią nie tylko palacze.
Od dawna jestem znacznie głębiej warszawiakiem niż gdańszczaninem, bo to tutaj spędziłem większość świadomego życia - pisze Jacek Dehnel
Oburzeni czytelnicy pisali w komentarzach, że ten cały Dehnel to powinien jeździć salonką, w jednoosobowym przedziale z lustrem naprzeciwko. Że głupi, bo mógł jechać pendolinem w strefie ciszy. Że nikt nie będzie Polakom zakazywał tego, co chcą robić. Że francuskiemu pieskowi jednemu nie w smak jeżdżenie z plebsem. Że wyższość i elitaryzm okazuje, bo ze zwykłym człowiekiem nie chce pogadać. Nic z tego, rzecz jasna, nie jest prawdą.
Ludzie mówią czasem, że wymyślam moje historie z pociągów, że to nie może mi się przydarzać z taką regularnością. Ależ może, może. Wystarczy sporo jeździć i mieć oczy i uszy otwarte - pisze Jacek Dehnel.
Opowiadałem niedawno o myszkingu, pora zatem na myszkingową historię. Parę lat temu Piotr musiał zanieść jakieś dokumenty do tłumacza przysięgłego, więc szukał kogoś w okolicy i okazało się, że pani taka to a taka przyjmuje naprzeciwko - pisze Jacek Dehnel.
Od pewnego już czasu obserwuję próby grodzenia już nie tylko ziem, ale też przyrody, ba, pór roku. Z ziemią jest najłatwiej. Bez względu na granice państwowe naszość rozciąga się od najdalej na zachód położonych terenów słowiańskich aż po najdalsze wschodnie rubieże Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Niby jest cały zestaw: króle witają, pasterze śpiewają, bydlęta klękają, wołek i osiołek, Maryja Panna, Maryja Panna i Józef stary. A jednak nie. Bo Dzieciątka nie piastują ani nie pielęgnują...
"Mieszkanie Tadeusza Konwickiego na sprzedaż! Internauci apelują do ministerstwa! Fani chcą tam zrobić muzeum!". No więc: nie wszyscy. Ja do fanów się zaliczam, a gromko krzyczę: niech was ręka boska broni! - pisze Jacek Dehnel.
Tygodnik Warszawa
Narzeka się dziś powszechnie na polityków, że to przestępcy i aferzyści, czasem pewnie słusznie. Warto jednak przypomnieć, że bywało znacznie gorzej: ponad osiemdziesiąt lat temu na czele warszawskiej mafii reketierów stał "Tata Tasiemka", radny miasta stołecznego
Copyright © Agora SA