Lawina reakcji po naszym tekście sprzed tygodnia o samotności studentów Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Samorząd organizuje integracje, trwają spotkania, powstają grupy w mediach społecznościowych zbierające na wspólne spotkania.
Na Wydziale Prawa i Administracji UW nietrudno znaleźć samotnych studentów. Gdy kilkaset osób dzieli się na kilkudziesięciosobowe grupy, trudno z kimkolwiek nawiązać głębszą relację.
Dokonali apostazji albo o niej myślą, bo nie znoszą hipokryzji kleru, mają duchownym za złe nagonkę na osoby LGBT, mieszanie się do polityki, forsowanie zakazu aborcji. Ale kilka lat temu zostali chrzestnymi. Zbliżają się komunie chrześniaków, a oni przeżywają dylemat: iść czy nie iść?
Pękł przymus: ekonomiczny, społeczny. Skoro już nie musimy mieć dzieci, to okazuje się, że nie wszyscy chcą. Są ludzie, którym odwlekanie tego kroku, a nawet całkowita rezygnacja przychodzą z łatwością - mówi 50-latka, która nie ma dzieci. I nie żałuje.
- Niedawno awansowała, dostała podwyżkę, ale dużo mniejszą niż inflacja. Czyli poszerzyła swoje kompetencje, więcej pracuje, ale zarabia mniej niż wówczas, gdy miała mniej obowiązków. I mówi, że to jest chore - o jednej z ankietowanych dziewczyn mówi badaczka pokolenia Z.
Inflacja w marcu wyniosła ponad 16 proc., ceny jedzenia rosną najszybciej od 20 lat, a w Warszawie trwa bal na Titanicu. W weekendy przed restauracjami ustawiają się długie kolejki, w kawiarniach brak wolnych stolików nawet w tygodniu.
Damian, wzięty grafik, zapisał się do szkoły masażu, żeby choć na moment odejść od komputera. Kasia wyprowadziła się na wieś z nadzieją na spokojniejsze życie, ale i tak praca wrzeszczy do niej bez przerwy. Jak młodzi dorośli próbują radzić sobie z wpajanym im od dzieciństwa kultem pracy?
Aż ponad jedna trzecia wszystkich gospodarstw domowych w Warszawie jest jednoosobowa. Łukasz wciąż się uczy żyć w ten sposób. Karolina jest w długoletnim związku, który odżył, kiedy zamieszkali osobno. Łucja jest sama, bo lubi kontrolę.
"Miła pani ofiarowała nam jajeczko, pan doktor połączył je z nasionkiem tatusia i włożył mamie do brzuszka". Taka historia nikogo nie może skrzywdzić, a jednocześnie jest prawdą na miarę trzylatka. Potem ta historia rośnie wraz z dzieckiem.
Znajoma w poście napisała, że dawstwo jest wbrew naturze, inżynieria społeczna. Mam mnóstwo koleżanek, które zachodziły w ciążę bez problemu. I niestety potwierdza się, że syty głodnego nie zrozumie. Nic dziwnego, że wiele par ukrywa, że skorzystało z dawstwa nasienia czy komórek jajowych.
- Niektórzy wyobrażają sobie, że wchodzimy do domu przez komin i plujemy gumą do żucia z funkcją kamery. Tak bywa w serialach. Na co dzień nasza praca to wtapianie się w tłum - mówi detektyw z Warszawy.
Copyright © Agora SA