"Kolejna śmierć w szpitalu. Kolejna ofiara pisowskich morderców kobiet" - napisał w mediach społecznościowych Ogólnopolski Strajk Kobiet, odnosząc się do historii Agnieszki, która we wtorek zmarła w szpitalu.
Aktywiści z Lotnej Brygady Opozycji przyszli 10 listopada na plac Piłsudskiego ze zdjęciami zmarłej Izabeli z Pszczyny. Chcieli dotrzeć do Jarosława Kaczyńskiego, ale nie zostali wpuszczeni na obchody miesięcznicy smoleńskiej.
- To konsekwencje pseudowyroku, że dziś lekarze czekają, aż płód umrze i nie ratują życia kobiety. W Warszawie zalecamy, żeby to konsylium, a nie jeden lekarz, podejmowało decyzję. Gwarantujemy też pomoc prawną i psychologiczną dla lekarzy i pielęgniarek - mówił Rafał Trzaskowski w "Faktach po Faktach" w TVN24.
- Przyszłam, bo mam córki, mam młode znajome. Kiedy pomyślałam, że te SMS-y ze szpitala mogłaby przysłać mi moja córka... Aż strach pomyśleć. Brak mi słów - mówiła pani Marzena jedna z uczestniczek Marszu dla Izy, zmarej w wyniku sepsy ciżarnej kobiety z Pszczyny. Maszerowały tysiące ludzi.
#AniJednejWięcej w Warszawie. Dawno nie czułam się na proteście tak klaustrofobicznie, jak 1 listopada pod Trybunałem Konstytucyjnym. Omal nie doszło do pożaru.
- Nawet żadnych leków mi nie dają. Nikt mnie nie bada, nie robi USG. Nie ma po co. Każą czekać i mówią, że wszystko w rękach Boga - skarżyła mi się cichutko.
Wieczorem pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie odbył się protest pod hasłem "Ani Jednej Więcej". Walczący o prawa kobiet upamiętnili 30-latkę, która będąc w ciąży, zmarła, bo lekarze nie zdecydowali się na aborcję, lecz czekali na obumarcie płodu. Uczestnicy pod trybunał Julii Przyłębskiej przyszli ze zniczami.
W poniedziałek 1 listopada pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego na al. Szucha w Warszawie zapłoną znicze. To akcja "Ani Jednej Więcej", która upamiętnienia 30-latkę, która zmarła, bo lekarze nie zdecydowali się na aborcję, lecz czekali na obumarcie płodu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.