Skandalem zakończyła się kolejna warszawska demonstracja przeciwników szczepień i obostrzeń sanitarnych. Jej organizatorem było stowarzyszenie skupione wokół skrajnie nacjonalistycznych i antysemickich youtuberów. Tych samych, którzy stali za antyżydowską manifestacją 11 listopada w Kaliszu.
- Po to myśmy się tu zeszli, żeby przypomnieć, że są Polacy aresztowani na zlecenie obcych służb. Tu jest Polska, a nie Polin! - wołał pod Pałacem Prezydenckim rzeźbiarz Bartłomiej Kurzeja. Na wieczorny wiec przyszło około setki sympatyków zatrzymanych w Kaliszu za antysemickie ekscesy Wojciecha Olszańskiego, Marcina Osadowskiego i Piotra Rybaka.
Protest w obronie "kamratów" Wojciecha Olszańskiego (aka Aleksander Jabłonowski) i Marcina Osadowskiego ma się rozpocząć o godz. 17 we wtorek 23 listopada w Warszawie. Organizuje go Bartłomiej Kurzeja, znany z antysemickiej działalności artysta rzeźbiarz i współtwórca aresztowanych patostreamerów.
Tzw. "Marsz Dmowskiego", który w sobotę przeszedł przez Warszawę, był inny niż wcześniejsze manifestacje narodowców. Wprawdzie głosy, że rosnący w Polsce nacjonalizm jest na rękę Rosji, słychać od dawna, ale nigdy wcześniej narodowcy publicznie nie postulowali powrotu rosyjskiej hegemonii.
Opozycyjną posłankę nazwał "egzemplarzem do gwałcenia", a tych, którzy każą mu się zaszczepić, mówi, że "odp* im łeb francuskim bagnetem". Wojciech Olszański na Marszu Dmowskiego powiódł za sobą pochód nacjonalistów ciągnących za rosyjską flagą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.