768 nielegalnych wysypisk śmieci odkryli inspektorzy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Ale informacje o ich lokalizacji trzymają w tajemnicy.
Radni Koalicji Obywatelskiej tak bardzo przejęli się protestami spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot, że zdecydowali odroczyć pobieranie nowych opłat za śmieci w powiązaniu z wodą na 1 kwietnia.
Nadzwyczajna sesja Rady Warszawy jest potrzebna, by radni mogli poprawić zapis uchwały o nowych opłatach za śmieci. Przy okazji przesuną wejście podwyżek w życie. A to nie koniec śmieciowych problemów, bo uchylenia uchwały domaga się prokuratura.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie zaskarżyła uchwałę o nowych stawkach opłaty śmieciowej. Domaga się jej uchylenia, powołując się przy tym na Konstytucję RP.
Regionalna Izba Obrachunkowa ma zastrzeżenia do uchwały Rady Warszawy, według której opłata za śmieci ma być zależna od zużycia wody. Możliwe, że nowe stawki nie wejdą w grudniu.
Tak uważa nasza czytelniczka Katarzyna Jezierska, która podzieliła się swoimi obserwacjami w liście do redakcji. Twierdzi, że kto postępuje w duchu less waste, będzie musiał zapłacić więcej za ich odbiór. I podaje przykłady.
Spółdzielnie alarmują: opłata za śmieci to średnio 100 zł od mieszkania. Nowe stawki mają obowiązywać już za dwa tygodnie. Spółdzielcy żądają od władz Warszawy wycofania się z wiązania opłaty ze zużyciem wody i zapowiadają nawet nieposłuszeństwo obywatelskie.
Ustalanie opłat za śmieci od ilości zużytej wody nieproporcjonalnie uderza w budżet rodzin wychowujących dzieci - przekonuje wiceprezes instytutu Ordo Iuris. I zapowiada zaskarżenie warszawskiej uchwały.
Rewolucyjną zmianę w naliczaniu opłat za odbiór śmieci uchwaliła w czwartek Rada Warszawy. Warszawiacy zapłacą 12,73 zł za każdy m sześc. zużytej wody.
- Będę płacił za śmieci ponad 200 zł. Bo miasto nie potrafi na mojej ulicy zbudować wodociągu - alarmuje czytelnik z Wawra. W podobnej sytuacji jest 17 tys. gospodarstw domowych w Warszawie.
Ratusz z powodu kryzysu zaciska pasa, m.in. rezygnując z niektórych inwestycji. Ale na budowę spalarni śmieci chce dołożyć ponad miliard złotych, bo liczy, że w dłuższej perspektywie zbije to rachunki warszawiaków za odbiór śmieci.
Warszawa zmienia stawki opłat za śmieci i sposób ich wyliczania. Horrendalne podwyżki najbardziej dotkną liczne rodziny i tych, którzy nie oszczędzają wody. Za to emeryci powinni nieco zaoszczędzić.
Sortowanie odpadów w domach i mieszkaniach jest obowiązkowe dla wszystkich, ciągle jednak nie każdy w Warszawie wie, jak sobie z nim poradzić. Bo co na przykład zrobić z zepsutą pralką albo starym rowerem?
- Po tylu latach z zamkniętymi oczami mogę rozróżnić różne smrody - opowiada pani Izabella. W sąsiedztwie ma pięć firm zajmujących się śmieciami oraz przepompownię ścieków.
Tylko kilka dni zostało właścicielom galerii handlowych, hoteli i biurowców, szpitalom, szkołom, uczelniom i administracji na zadbanie o odbiór śmieci. Miasto nie zapewnia już ani opróżniania pojemników, ani wywozu odpadów.
Mieszkańcy Bielan skarżą się na fetor, który od kilku tygodni unosi się w ich dzielnicy. Obwiniają o niego dwa przedsiębiorstwa działające na obrzeżach miasta.
Na ok. 200 mln zł urzędnicy szacują deficyt w opłatach śmieciowych pobieranych m.in. w biurowcach i galeriach handlowych. Miasto przestanie więć organizować wywóz odpadów od przedsiębiorców. Mają to robić sami.
Warszawscy radni nie zajmą się w czwartek uchwałą, która rachunki za śmieci miała powiązać ze zużyciem wody. Dokument, zamiast na sesję, trafia do gruntownego przeredagowania.
Władze Warszawy szykują zmianę w naliczaniu opłaty za śmieci. Koniec ryczałtu. Taryfa od lipca ma być powiązana ze zużyciem wody. Czteroosobowa rodzina może zapłacić nawet 180-190 zł miesięcznie.
Zaskakujący efekt podwyżki taryfy śmieciowej w instytucjach, które działają w budynkach mieszkalnych. Przedszkola, biblioteki, domy kultury zapłacą więcej niż placówki, które mają budynki wyłącznie dla siebie. Nawet po 1 tys. zł miesięcznie.
Kilkaset, a nawet i 1300 złotych muszą płacić wspólnoty z Mokotowa Zarządowi Dróg Miejskich za "parkowanie" śmieci. Wspólnoty są zmuszone do trzymania pojemników na odpadki na ulicy, bo nie mają podwórek, a ZDM wlepia karne opłaty.
Mieszkaniec Węgrowa jako pierwszy w regionie stanie przed sądem za palenie w piecu śmieciami.
Skala podwyżki w Warszawie wydaje się szokująca w porównaniu z nowymi opłatami w innych regionach kraju - pisze nasza czytelniczka.
Prawie 13,7 tys. skarg na nieterminowy odbiór, przepełnione pojemniki na odpady i ich zbyt małą liczbę zgłosili w ciągu kilku miesięcy mieszkańcy Mokotowa. Drugie tyle spłynęło z Białołęki i Targówka.
Warszawiacy dostają informacje o podwyżkach opłaty śmieciowej, która właśnie zaczęła obowiązywać. - Niezadowolenie jest ogromne - mówią prezesi spółdzielni mieszkaniowych. Boją się, że będą mieć problemy z płynnością finansową.
Dwie oferty wpłynęły w ponowionym przetargu na budowę spalarni śmieci na Targówku. Firmy chcą dwa razy więcej pieniędzy, niż Warszawa planowała wydać na ten cel.
Od miesięcy trwa gehenna mieszkańców bloku na Kabatach. Ich sąsiadka znosi do domu worki ze śmieciami, głównie ze starą żywnością. Jest fetor, ludzie się wyprowadzają. Urzędnicy rozkładają ręce.
Recyklomaty, które na początku lutego pojawiły się w Warszawie, są tak popularne, że natychmiast się przepełniają bądź ulegają awarii. Tym razem popsuł się ten na Pradze.
- MPO nie odbiera śmieci z naszego podwórka - skarżą się mieszkańcy kamienic na Powiślu. - Bo podwórko blokują samochody - odpiera MPO.
Nie ma odwrotu od nowych stawek opłat za śmieci w Warszawie, wchodzą w marcu - ogłosił wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. Zapowiedział też, że w ratuszu trwają przymiarki do powiązania opłaty ze zużyciem wody. A w resorcie klimatu samorząd zabiega o to, by część kosztów, które ponoszą mieszkańcy, przerzucić na firmy.
Recyklomaty, które niespełna dwa tygodnie temu pojawiły się na ulicach Warszawy, są tak popularne, że natychmiast się przepełniają. Mieszkańcy nie umieją się z nimi obchodzić, dwie maszyny zostały zepsute.
Do warszawiaków dociera, że odbiór śmieci w marcu zdrożeje. I że przyjdzie im płacić podwójnie - przez sąsiadów niezorientowanych, leniwych i bezmyślnych oraz tych, którzy chcą segregować odpady, ale uniemożliwia im to fatalna organizacja.
W spółdzielniach mieszkaniowych szykują się do ściągania wyższych opłat za śmieci. I boją się odpowiedzialności zbiorowej za brak segregacji. W Warszawie karna stawka wynosi za to 130 zł. Dla każdego mieszkania, nawet jeśli bajzel w odpadach urządzi jeden lokator.
W Warszawie stanęło dziesięć recyklomatów. Można wrzucać do nich plastikowe i szklane butelki oraz puszki. Za odpady dostaniemy punkty wymienne na nagrody - m.in. zniżki na bilety do kina, prenumeratę czasopism czy na kawę.
Jacek Ozdoba: radny Mokotowa, Warszawy, poseł. Teraz zaczyna pracę w Ministerstwie Klimatu.
Ponad 100 tys. litrów płynnych substancji, część oznaczona jako niebezpieczne, leki i kilkadziesiąt beczek zabezpieczyli policjanci pod Warszawą. Teraz inspektorzy ochrony środowiska badają, czy odpady nie dostały się do gleby.
Kolorowe kosze-zwierzaki w kształcie żaby, misia i delfina pojawiły się przedszkolach na Mokotowie. Mają pomoc dzieciom w nauce prawidłowej segregacji odpadów.
Jeśli tym razem wszystko pójdzie gładko, podwyżki opłat za śmieci wejdą w życie od marca. Władze Warszawy poprawiły uchwałę wprowadzającą nowe stawki. I wraz z samorządami z Unii Metropolii Polskich apelują, by kosztami odzysku odpadów bardziej obciążyć producentów opakowań.
Nowe stawki opłaty śmieciowej nie będą w Warszawie obowiązywać tak szybko, jak chcą tego władze miasta. Rada Warszawy jeszcze raz będzie głosować nad uchwałą o podwyżkach.
Poseł Jacek Ozdoba, współpracownik Patryka Jakiego i były radny Warszawy (PiS) ma zostać wiceministrem w Ministerstwie Klimatu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.