Nagraj bicie swojego serca

W Centrum Sztuki Współczesnej stanęła budka, w której każdy może nagrać 40-sekundowe bicie swojego serca. Znany artysta Christian Boltanski na całym świecie tworzy ?Archiwum serc?.

Wchodzę do kabiny, w której czeka już laborantka w białym kitlu. Wkładam na uszy słuchawki, przykładam metalowe urządzenie do klatki piersiowej i słyszę ze zwielokrotnioną siłą uderzenie za uderzeniem. Dźwięk, który cały czas mi towarzyszy, a o którym normalnie nie myślę. - Ma pani przyspieszony rytm - mówi "laborantka". Będzie tu dyżurować przez cały czas trwania wystawy Boltanskiego, do 20 marca. Po 40 sekundach wyjmuje z komputera płytę, nagranie gotowe. Mogę je sobie za 10 zł kupić i zachować na pamiątkę - ładnie oprawione, opatrzone moim numerem 18.

Christian Boltanski śmieje się, że to może być oryginalny walentynkowy prezent. Opowiada też o kobiecie, która po śmierci dziecka bardzo chciała raz jeszcze usłyszeć jego zarejestrowane bicie serca. Nie miała nagrania, więc musiała wyruszyć w daleką podróż - samolotem, a potem statkiem - na małą japońską wyspę Teshima, gdzie Christian Boltanski ulokował swoje "Archiwum serc". - Bardzo ważny jest ten element pielgrzymowania, dla tej kobiety to była podróż na wyspę umarłych - mówi artysta.

Wyspa należy do ekscentrycznego kolekcjonera, z którym Boltanski podpisał specyficzną umowę, o której mówi "pakt z diabłem". Szereg kamer monitoringu, zainstalowanych w jego pracowni pod Paryżem, ma dokumentować codzienne życie artysty aż do jego śmierci. - Kolekcjoner wypłaca mi co miesiąc pewną kwotę. Umówiliśmy się, że będzie płacił przez osiem lat. Założył, że tyle jeszcze pożyję. Gdy umrę wcześniej - zyska. Ale jeśli będę żył jeszcze ze 20 lat - katastrofa! Strasznie przepłaci. Twierdzi, że jest wybitnym graczem, majątku dorobił się w kasynach i jeszcze nigdy nie przegrał. Zobaczymy, jak będzie tym razem - śmieje się Boltanski.

"Archiwum serc" to naturalna konsekwencja jego wcześniejszych działań wokół pamięci i bardzo osobistych historii, takich przez małe h. Gromadził fotografie części ciała, ubrania, i z nich budował swoje prace. Teraz archiwizuje ludzkie serca. - Nasze społeczeństwo całkowicie odrzuca myśl, że każdy z nas się zestarzeje i umrze. A ja w moim filmie będę coraz słabszy, starszy, może nawet umrę na wizji, czego życzyłby sobie kolekcjoner. Kocham życie, ale lepiej o tym mówić zawczasu. Nie możemy walczyć ze śmiercią. Bóg zawsze na koniec wygrywa, ale trzeba próbować z nim walczyć przez całe życie. Archiwum serc nas przeżyje, przeżyje naszą śmierć - mówi Boltanski.

Do tej pory w różnych galeriach na świecie zarejestrował ok. 40 tys. ludzkich serc oraz jedno serce psa - w Sztokholmie, bo właściciel bardzo nalegał. Swoje serce artysta też nagrał, mogliśmy je usłyszeć na wystawie w Galerii Foksal w 2008 r.

We wtorek (8 lutego) o godz. 18 w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski spotkanie z Christianem Boltanskim. Bicie serc można tam nagrywać do 20 marca.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.