Goła cegła przy ul. Targowej 56 już nie straszy. Od ponad roku kamienica znów ma tynk, ozdobny detal i historyczną datę nad wejściem: 1867 rok. Jedno tylko się nie zmienia: przekupki tłoczące się na chodniku przed drzwiami. Handlują pomidorami, obrusami, nożykami do warzyw. Trzeba się przeciskać, by wejść do Centrum Kreatywności Targowa 56.
Właściwie łatwo je przeoczyć. Nie ma szyldu, tablicy informacyjnej, w gołych oknach wiszą tylko małe plakaty. W środku zdaje się pusto. Za białym biurkiem siedzi recepcjonistka. Zaprasza do środka.
Po co twórcom kabaretu biuro
Przez recepcję można przejść na dziedziniec (otwarty dla wszystkich). Szklanym dachem wspartym na drewnianych belkach łączy on dwie oficyny kamienicy. To w nich znajdują się biura, w których od blisko roku pracują przedstawiciele branży kreatywnej.
– Biuro wynajmują u nas dziewczyny organizujące targi Hush Warsaw, fundacja Zakochana Warszawa, która robi kabaret Pożar w Burdelu, są firmy, które robią gry, są architekci, jest dziewczyna, która projektuje piękne wzory na tkaninach – wylicza opiekująca się centrum Katarzyna Wrońska z Biura Rozwoju Gospodarczego, gdy spacerujemy po korytarzach odnowionej kamienicy.
Wzdłuż nich ciągną się biura do wynajęcia. To podobne do siebie pokoje, umeblowane identycznymi biurkami i regałami. Są też stoły do wspólnej pracy, salki na spotkania, kuchnia z czajnikiem i mikrofalówką.
Pukamy do lokatorów biur. Justyna Chrościelewska z Zakochanej Warszawy właśnie siłuje się z drukarką. – Można pomyśleć: po co twórcom kabaretu biuro? A jednak kreatywność rodzi się też w takich warunkach. Michał Walczak i Maciej Łubieński, twórcy Pożaru, potrzebowali miejsca, w którym mogliby przysiąść, zastanowić się, wypisać pomysły na flipcharcie – opowiada Justyna. – Brakowało nam takiego miejsca na Pradze. Dzielnica jest nam bliska, tu prowadzimy klub Dzika Strona Wisły. Sami też tu mieszkamy, więc i tu chcemy pracować.
Przez małe drzwi wchodzi się do czegoś spektakularnego
Kilka pokoi dalej biuro jest bardziej kolorowe. Na ścianach zawisły plakaty, na regałach stoją opakowania po kremach i ciastkach. Urzędują tu Roma Pieczyńska i Justyna Wróblewska, założycielki firmy Brandface. Dziewczyny projektują elementy identyfikacji wizualnej dla firm z branży spożywczej i przemysłowej. Tworzą m.in. logotypy, opakowania, materiały reklamowe. – Potrzebne nam są tylko dwa biurka do pracy i drukarki o większych formatach. Wszystko mamy na miejscu – mówi Pieczyńska.
– Ten budynek robi wrażenie na wszystkich naszych gościach. Przez małe drzwi wchodzi się do czegoś tak spektakularnego. Same uczymy się Pragi, bo dotąd tu nie bywałyśmy. Lokalizacja jest na tyle dobra, że spokojnie dojeżdżam do pracy rowerem z Bielan – opowiada Wróblewska.
Dziewczyny z Brandface projektują m.in. materiały dla agencji reklamowej Windmill, która działa na tym samym piętrze centrum kreatywności. – Poznaliśmy się tutaj i nawiązaliśmy współpracę – wspomina Jan Szczyciński z Windmill. Firma specjalizuje się w organizacji wydarzeń promocyjnych, przede wszystkim z wykorzystaniem technologii wirtualnej rzeczywistości. – Rozrastamy się, potrzebowaliśmy większej przestrzeni. Tu jest miejsce na spotkania, zapraszanie gości, rozstawienie sprzętu; nawet zorganizowanie konferencji, warsztatów czy różnego rodzaju wydarzeń – wylicza Szczyciński. – Okolica nie jest tak typowa jak centrum Warszawy, możemy tu spotkać trochę innych ludzi. Wytworzyła się synergia pracujących tu osób. Szkoda, że wielu ludzi wciąż nie kojarzy tego miejsca jako ośrodka kreatywności.
Najemca nie może tylko brać, musi też dawać
Tylko jak zdefiniować kreatywność? – Łatwo sobie wymyślić pewną ideę, ale wyzwaniem jest zapisać to w regulaminach i umowach. Tym budynkiem zarządzają urzędnicy i oni muszą się trzymać konkretnych zapisów – mówi Katarzyna Wrońska.
Po roku działalności wiadomo już, że firma wynajmująca tu biuro od miasta po preferencyjnych stawkach powinna nie tylko brać, ale też dawać. Nie wystarczy, że zamknie się w pokoju i przez cały dzień nie ruszy od biurka, ma oddziaływać na zewnątrz: na okolicznych mieszkańców czy osoby, które chciałyby przyjść i skorzystać z oferty centrum.
– Firma Windmill organizuje w listopadzie cykl otwartych spotkań poświęcony kreatywnej przedsiębiorczości. Projektanci mogliby stworzyć identyfikację wizualną centrum, której zresztą brakuje. Ktoś może zorganizować warsztaty projektowania dla mieszkańców. Chodzi o tę wartość dodaną. Chcielibyśmy, by nasi rezydenci poczuli się gospodarzami tego miejsca, wspólnie je tworzyli – przekonuje Wrońska.
W ciągu ostatniego roku odbywały się tu wystawy prac, spotkania, warsztaty dla dzieci. Często pojawiali się miejscy urzędnicy, bo urząd miasta wynajmuje tu sale na spotkania czy szkolenia. – Zwykle ratusz wynajmował sale po lewej stronie Wisły, np. w Pałacu Ślubów przy pl. Zamkowym. A tak wielu ludzi przyjechało tu i zobaczyło, że Praga się zmienia. Że tu nie jest tak strasznie, można zrobić zakupy w warzywniaku, pójść na kawę na Ząbkowską – opowiada Wrońska. – To działa w obie strony. Fajniej mieć sklep obok takiego budynku niż obok rudery.
Najlepiej mają start-upy technologiczne
Wąskie korytarze, którymi spacerujmy, nie prowokują do spotkań. Są tu sale konferencyjne, strefa odpoczynku, przestronny, wypełniony światłem dziedziniec, ale chodząc po centrum, ma się wrażenie pustki. Każdy pracuje w swoim pokoju za zamkniętymi drzwiami.
– Tutaj nie da się zrobić drugiego otwartego Google Camp, bo to inna architektura. To stary budynek, w którego strukturę nie mogliśmy ingerować – ocenia Wrońska.
W centrum lepiej czują się firmy, które potrzebują ciszy i spokojnej pracy przy biurku. To przede wszystkim start-upy technologiczne, tworzące aplikacje czy oprogramowanie. Tak wynika z badań, które na zlecenie urzędników przeprowadził dr Iwo Zmyślony, metodolog procesów projektowych. Przeprowadził blisko 40 wywiadów z użytkownikami centrum, urzędnikami, działającymi w okolicy organizacjami pozarządowymi. – Sektor kreatywny to bardzo niejasne pojęcie. Z badań przeprowadzonych wśród rezydentów centrum wynika, że najlepiej czują się tam młode, małe firmy zatrudniające do pięciu osób, które zajmują się szeroko pojętymi nowymi technologiami – przekonuje Zmyślony.
Centrum przy Targowej spełnia wymagania formalno-logistyczne tych firm, choć nie wszystkie. Jak wskazuje Zmyślony, budynek był projektowany 10 lat temu, brakuje w nim np. szybkiego łącza internetowego, dlatego większość przedsiębiorców przychodzi z własnym internetem. Ale wyzwaniem nie są tylko potrzeby wewnętrznych użytkowników. – O ile jesteśmy w stanie ustalić, że centrum kreatywności jest dla start-upów technologicznych, o tyle wciąż nie wiemy, jak zdefiniować jego zewnętrznych użytkowników, czyli jak przyciągnąć do niego ludzi. Przechodząc obok, ma się wrażenie, że nie ma po co tam wchodzić, trudno ocenić, co się tam dzieje – komentuje Zmyślony. Dodaje, że pogłębianiu wiedzy o tym miejscu nie sprzyja brak osobnego adresu internetowego czy fanpage'a na Facebooku.
I rzeczywiście, gdy wpisuję w wyszukiwarkę hasło „Centrum Kreatywności Targowa”, ta odsyła mnie jedynie na podstronę urzędu miasta. A przecież każdy chętny może wynająć tu salę na konferencję czy organizację własnego wydarzenia. Brakuje tylko prostej informacji, jak to zrobić. Są za to linki do formularzy i wzorów umów. – Bo wynajęcie sali wiąże się z wypełnieniem kilku papierów i zebraniem dziesiątek podpisów. To trudny urzędniczy proces, który odstrasza – wyjaśnia Zmyślony.
Centrum kreatywności opiekują się dwa osobne biura. Budynek ma pod pieczą Zarząd Mienia, za część merytoryczną odpowiada Biuro Rozwoju Gospodarczego. Z kolei za promocję – miejskie biuro marketingu. – By dotrzeć do okolicznych mieszkańców, potrzebna jest kampania informacyjna. Ale by ją rozpocząć, najpierw trzeba podjąć decyzję, do kogo chce się z nią dotrzeć – konkluduje Zmyślony.
Centrum kreatywności ma otworzyć na Pragę
– Na początku chcieliśmy sami wymyślić cały projekt: zrobić biurowiec dla firm kreatywnych, zbudować społeczność wokół tego miejsca i przy okazji wpłynąć na okolicznych mieszkańców. Dziś wiemy, że tak się nie da – ocenia Wrońska. – Nie chodzi o to, by wewnątrz dużo się działo zgodnie z naszym pomysłem, ale by działania były spójne z tym, co dzieje się wokół. Nie chcemy powtórzyć tego błędu przy tworzeniu Centrum Kreatywności Nowa Praga przy ul. Targowej 80 i Inżynierskiej 3. Tam proces projektowy został poprzedzony konsultacjami społecznymi z mieszkańcami okolicy i przyszłymi najemcami. Czeka nas jeszcze wiele dyskusji i debat na ten temat.
Przy Targowej 56 ma się zmienić model funkcjonowania. Trwa wybór zewnętrznego, prywatnego operatora, który przejmie opiekę nad centrum. Będzie pośredniczyć w kontaktach z przedsiębiorcami i osobami chętnymi do działania w tym miejscu, co pozwoli ograniczyć formalności. Operator znajdzie też najemcę do prowadzenia na terenie centrum kawiarni, będzie promować centrum na zewnątrz. Zgłosiło się kilku chętnych, trwa wybór zwycięzcy.
Wrońska przypomina, że Centrum Kreatywności Targowa 56 zostało wpisane do miejskiego programu rewitalizacji, ma być związane z okolicą. Zmyślony: – Praga ma wyrazistą, szczególną tożsamość, warto ją wykorzystać. Marzy mi się miejsce, które połączyłoby profesjonalną przedsiębiorczość z tą drobną, lokalną. Start-upy mogłyby się przenikać z lokalnym kolorytem. Widzę miejsce, w którym przekupki z pomidorami stoją na wewnętrznym dziedzińcu budynku, gdzie jest kawiarnia, do której po lekcjach przychodzą dzieci i gdzie można tanio zjeść obiad. Proces zmian już się rozpoczął, bo postawiono zasadnicze pytanie: dla kogo jest to miejsce?
—————————
Serwis o rewitalizacji Pragi
Chcesz wiedzieć więcej o realizowanym obecnie siedmioletnim planie rewitalizacji Pragi? Na co idą pieniądze, co mówią mieszkańcy? Czytaj, oglądaj wideo i sprawdzaj na mapie, jakie inwestycje zaplanowano tam, gdzie mieszkasz.
Nasz serwis: Warszawa.wyborcza.pl/rewitalizacjapragi